poniedziałek, 15 czerwca 2015

3. Nowy przyjaciel.

notka pod rozdziałem

Siedziałam na moście, było bardzo ciemno, żadna latarnia w pobliżu nie świeciła swoim blaskiem. Miałam nadzieję, że za nie długo się zapalą , a ja przestane się aż tak bardzo bać. Patrzyłam w ciemne niebo, niebo bez gwiazd. Jedyne co dostrzegłam na nim to księżyc i to bardzo malutki. Była pełnia, gdy byłam mała uwielbiałam siedzieć na parapecie i wyglądać przez okno na to zjawisko, ale jak widać ja się zmieniłam i teraz nienawidzę pełni księżyca. Nie mogę nawet patrzeć na jasne koło na niebie. 
Piłam swojego ulubionego szampana, z jednej strony był on słodki a z drugiej gorzki. Dlatego był moim ulubionym, bo był taki jak ja. Mia, z jednej i mniejszej strony słodka a z drugiej gorzka. To zabawne jak czas potrafi zmieniać ludzi, jeszcze niedawno bałam się stać na drugim piętrze i patrzeć w dół a teraz? Teraz siedzę na moście, pijana macham nogami i mam gdzieś czy umrę czy nie. Ale ze względu na Lou chyba nie chciałabym tego, bo może nam się udać. Czas pokaże na razie jest beznadziejne, nie wierze w to, że on zapomniał o mnie. Gdyby tak było to już nic mnie nie trzyma na tym świcie.
- Dobrze się bawisz tam u góry moim kosztem?- spojrzałam w niebo i  zaśmiałam się słabo- To jest nie fair, czemu ona może Go mieć, a ja do cholery nie? Odpowiedz mi na to głupie pytanie- powiedziałam lekko zdenerwowana, ktoś kto był blisko mógł tylko usłyszeć moje pytanie, ale nikogo nie było więc się nie bałam.
- Serio myślałaś, że poczuję coś do ciebie Mia?- usłyszałam znajomy mi głos, nie..nie to nie mógł być On. 
- Louis- szepnęłam bezgłośnie. Brunet usiadł obok mnie, ale tak, że nogi zwisały mu po stronie drogi.
- Tak, Louis. Ten sam co był dwa lata temu w sylwestra- zaśmiał się- A ty dalej jesteś tą samą żałosną osobą co wtedy. Ale dziwi mnie to, że nikogo nie masz. Narkomanka, która wierzy w miłość?-prychnął - Pierwsze słyszę, ale żebyś była taka głupia i wierzyła, że ja na prawdę coś poczuję? Mogłem to przewidzieć w końcu jestem Louis Tomlinson.
Nie, nie, nie on kłamie. Na pewno kłamie, a tu jest ukryta kamera. Miałam taką nadzieję. Z każdym jego słowem do moich oczu napływały nowe, gorące łzy. Nie mogłam tego słuchać, bolało mnie w środku. Wręcz rozwalało mnie to uczucie, uczucie kiedy pęka ci serce na milion kawałeczków. Pociągnęłam cicho nosem, a Lou spojrzał na mnie.
- Oj Mia, Mia, Mia... Mała łatwo wierna Mia- zaśmiał się- chyba czas się już pożegnać. Nie sądzisz?
- Tak, chyba już czas Louis- spojrzałam na niego ostatni raz, na twarzy miał perfidny uśmiech ,ale ja mimo to i tak coś do niego czułam. Westchnęłam cicho
- Żegnaj Louis- po wypowiedzeniu tych słów dopiłam szampana, odłożyłam butelkę i stanęłam na krawędzi- byłeś dla mnie kimś więcej niż zwykłą osobą, zobaczymy jak cię za suka potraktuje- zobaczyłam jego cudowną twarz po raz ostatni, wyciągnęłam nogę do przodu gdzie nie miałam gruntu, po chwili zrobiłam to samo z drugą i już mnie nie było.

Obudziłam się cała zalana potem. Od dwóch lat coraz częściej śni mi się most, skok i śmierć.
Zaświeciłam światło i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 04.00. Westchnęłam cicho, przetarłam twarz i poczułam mokre od płaczu policzki. Mam dość tych koszmarów. Jak byłam mała i mój tata wpadł w alkoholizm, również je miałam. Wtuliłam się mocno w poduszkę i zamknęłam oczy, ale nie zasnęłam. Po jakimś czasie usłyszałam, że drzwi się otwierają, zacisnęłam oczy i próbowałam udawać, że śpię.
- Córeczko?-szepnął znajomy głos mojej mamy, nie odezwałam się, nie miałam ochoty teraz rozmawiać- czyli śpisz, wiedz, że bardzo cię kocham. Pomimo tego co się teraz dzieję w twoim życiu kochanie-Wyciągnęła delikatnie dłoń i dotknęła mojego policzka, tak czule i delikatnie, jakby już nigdy nie miała tego powtórzyć.
Ziewnęłam cicho i zaczęłam udawać, że się wybudzam. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam w niebieskie tęczówki swojej mamy. Kochałam ją bardzo mocno, ale ona mnie nie rozumiała, nikt nie rozumiał.
- Dzień dobry- starałam się powiedzieć to sennym głosem i w miarę mi się to udało.
- Dzień dobry Mia- spojrzała na mnie, a ja dopiero teraz zauważyłam jej zapuchnięte oczy, płakała i to przeze mnie- Czemu do tego wróciłaś?- zapytała po chwili milczenia.
- Przepraszam to.. to było silniejsze- westchnęłam cicho i wtuliłam twarz w poduszkę- żałuje mamo- szepnęłam, chodź nie byłam pewna czy to jest prawda. Nie wiedziałam czy żałuję. A wtedy ona położyła się obok mnie i mocno mnie przytuliła. Wtuliłam się w zagłębienie jej szyi i zaczęłam płakać. Zawiodłam rodziców, znów ich zawiodłam.
- Wyjdziesz z tego kochanie, na pewno. Pomożemy Ci z tatą.
- Dziękuje- powiedziałam cicho, tuliła mnie jeszcze chwile, ale wyszła po paru minutach, a ja zostałam sama wraz ze  swoimi myślami.
- A jeśli Louis na prawdę tak o mnie myśli? I wtedy na moście okazał mi tylko litość jako dobry człowiek?- westchnęłam cicho- Czas zapomnieć Mia i wziąć się za siebie. Wyjdziesz z tego, uda Ci się znów to pokonać.
Wstałam z łóżka i zaczęłam się ubierać. Zwykłe czarne jeansy, czarna koszulka i trampki również w tym kolorze. Typowy strój dla mnie, zapakowałam jeszcze do walizki kosmetyki, ramki ze zdjęciami, laptopa i tablet. Rozejrzałam się po pokoju, w kącie zobaczyłam swojego misia, poszłam po niego od razu i objęłam mocno.
- Bez ciebie nie jadę Pysiu- zapakowałam go i poszłam do łazienki- Wyglądasz tragicznie- westchnęłam do swojego odbicia, wzięłam puder i starałam się zamaskować sporą ilość niedoskonałości na mojej twarzy, wzięłam tusz i przejechałam nim dwa razy po rzęsach.
Kiedy byłam gotowa wzięłam walizkę i zeszłam na dół do rodziców, mama właśnie robiła śniadanie.
- Co jemy mamo?-uśmiechnęłam się delikatnie i usiadłam przy stole.
- Naleśniki- kiwnęła głową i podała nam je- smacznego.
Zaczęłam jeść zerkając co jakiś czas to na mamę to na tatę- Przepraszam, że robię wam tyle kłopotu. Przepraszam, że jestem, waszą córką- szepnęłam trochę ciszej.
Rodzice spojrzeli na mnie, a ja zakryłam twarz, żeby moje łzy nie były takie widoczne. Poczułam, że mama zaczęła mnie obejmować.
- Córeczko, każdy popełnia błędy i nikt nie jest idealny, a ty po prostu jesteś aniołem który upadł po raz drugi, ale na więcej razy ci nie pozwolę- mówiła tuląc mnie.
- Ale wiem, że wy zasługujecie na kogoś lepszego- powiedziałam przez łzy.
Po chwili dołączył do nas tata i objął mnie tak jak mama.
- Bardzo cię kochamy córciu, bardzo- wyszeptał.
Siedzieliśmy tak przez chwile, a ja chciałam, żeby trwało to wiecznie. Niestety trwało to tylko kilka sekund.  Mama zaczęła zmywać naczynia.
- Czas się zbierać- powiedział tata i lekko się do mnie uśmiechnął.
Kiwnęłam głową i wstałam z krzesełka, rozejrzałam się po kuchni i dobrze zapamiętałam ten widok, to samo zrobiłam w salonie. Poszłam na korytarz,  ubrałam się, wzięłam walizkę i przy wyjściu czekałam na rodziców. Gdy się ubrali się, wyszliśmy i wsiedliśmy do naszego czarnego Audi, tata wcześniej włożył mi walizkę do bagażnika, a ja w tym czasie zapięłam pasy. Włożyłam słuchawki do uszu i wyglądałam przez okno. Czekała nas długa droga, ok. 4 godzin, po krótkim czasie zasnęłam.

Był sylwester, już miałam wychodzić z instytuty i iść na most, ale zatrzymała mnie opiekunka.
- Gdzie się wybierasz młoda damo?- Zapytała mnie podnosząc głos.
- Nie pani zasrany interes. Chcę się przejść, jest mi duszno, boli mnie głowa i jest sylwester, może mogę iść chociaż na spacer- westchnęłam głośno- zamykacie nas tu jak szczury w klatce, które nic nie mogą. A ja też mam swoje życie.
- A skąd mogę mieć pewność, że nie pójdziesz do jakiegoś dilera?- uniosła brew. Była młoda, jeszcze chwile i mnie puści.
- Po to jestem w tym cholernym instytucie, żeby dalej brać to gówno- powiedziałam z sarkazmem- Uwierz mi, chce z tym skończyć, to wystarczająco mnie już wykończyło.
- Um, no dobra masz 30 minut, żeby wrócić z powrotem, bo inaczej dzwonie po policję i mówię, że uciekłaś- powiedziała poważnie i przesunęła się robiąc mi drogę.
Spojrzałam na zegarek, zostało mi pięć minut a droga zajmuje piętnaście, westchnęłam i zaczęłam biec najszybciej jak się tylko da. Dobiegłam o równiej północy na miejsce, na poręczy siedziała postać, która właśnie wstawała. Wiedziałam, że to on. Louis.
- Louis- powiedziałam, a postać o idealnej sylwetce odwróciła się w moją stronę. Miałam rację- to był on, taki sam jak wtedy. 
- Mia- powiedział i uśmiechnął się a wtedy stracił równowagę i poleciał w dół. Słyszałam tylko jego krzyk i to jak spadł na dół. Podbiegłam do barierki i zaczęłam płakać, krzycząc jego imię. Po godzinie zobaczyłam radiowóz nadjeżdżający w moją stronę. Weszłam na barierkę i spojrzałam na nich.
- Jeśli On to ja też- powiedziałam i skoczyłam, patrząc na zszokowanych policjantów.


Obudziłam się ze łzami w oczach, znów. Byliśmy już blisko, a po nie całych 20 minutach, dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu, wyciągnęłam swoją walizkę i spojrzałam na ten budynek. Był okropny, w kolorze zgniłej zieleni, stary budynek, małe okna z kratami, ogród był duży, ale zaniedbany. Westchnęłam cicho patrząc na mój nowy dom. Pożegnałam się z rodzicami obok samochodu, ponieważ nie mogli oni wchodzić na teren instytutu.
- Kocham was, bardzo mocno. Mam nadzieję, że jak wrócę to będziecie, ze mnie dumni.-Powiedziałam tuląc ich.
Kiedy wsiedli do samochodu pomachałam im, a sama poszłam w stronę wejścia ciągnąc za sobą swoją walizkę. Poszłam do lobby i wzięłam swój kluczyk. Odszukałam swój pokój na 10 piętrze i weszłam do niego, na szczęście był pojedynczy. Kiedyś te ściany na pewno były białe, teraz są brązowe. Zrobiło mi się niedobrze na widok tego, rozpakowałam się, ubrania włożyłam do dużej szafy, po ścianach porozwieszałam zdjęcia, plakaty i różne obrazki. Kiedy skończyłam położyłam się na łóżku i spojrzałam na swoje dzieło.
- Może być, Mia. Nieźle ci poszło-zaśmiałam się cicho.
Zamknęłam oczy i zaczęłam rozmyślać o Lou, jego ślicznych oczach, idealnie ułożonych włosach, tym cudownym uśmiechu. Na myśl o tym wszystkim popłynęły po moim policzku gorące łzy. Nie mogłam o nim zapomnieć w żaden sposób. Chciałam wiedzieć czy na prawdę kocha tą śliczną brunetkę czy nie. To ja chce się budzić przy nim codziennie, ja chce robić mu śniadania, całować go, obejmować. Ja chce to wszystko. Wbrew pozorom ja znam go najlepiej, ja jako jedyna wiem, że chciał się zabić wtedy co ja. Tylko ja to wiem. Po chwili moich przemyśleń zasnęłam ze łzami w oczach. Obudziłam się rano, zeszłam na śniadanie do stołówki, wzięłam tackę z jedzeniem i zaczęłam jeść. Kiedy już miałam odejść od stolika ktoś się dosiadł. Spojrzałam na chłopaka, który się lekko do mnie uśmiechał.
- Hej, jestem Logan- wystawił dłoń, a ja ją od razu uścisnęłam.
- Mia, miło mi- uśmiechnęłam się lekko.
- Więc, Mia powiedz mi czemu tu utknęłaś- spojrzał na mnie ciepło, był dość przystojny, ciemne włosy starannie ułożone, słodki uśmiech. Spodobał mi się na pierwszy rzut oka.
- Dragi-zaśmiałam się niemrawo- a ty?
- Też- kiwnął głową- gówno nieźle uzależnia.
Zaśmiałam się cicho i tylko pokiwałam głową. Rozmawialiśmy dopóki nie zjadł swojej porcji, odnieśliśmy razem tacki. Byłam szczęśliwa, gdy okazało się, że miał pokój naprzeciw mojego. O 12:30 mieliśmy wspólną terapie, więc poszliśmy tam razem. Była strasznie nudna, siedzieliśmy w kącie i śmialiśmy się ze wszystkiego. Opowiadał mi dużo żartów, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Po zajęciach mieliśmy już wolne, więc wyszliśmy na spacer i dużo rozmawialiśmy, opowiadał mi jak zaczął, a potem ja jemu.
Dobrze się rozumieliśmy, wieczorem każdy z nas poszedł do swojego pokoju. Wykąpana położyłam się do łóżka, dziś w nocy myślałam o nim, a nie o Louis'ie.
Myślę, że znalazłam nowego przyjaciela.
                                                                                    ***

Przepraszamy za taką dużą przerwę, ale dużo się działo w naszym życiu i nie miałyśmy siły nawet pisać. Teraz już praktycznie są wakacje, więc będziemy miały dużo czasu na pisanie!
Trzeci rozdział jest dodany drugi raz, ponieważ był przerabiany.
Więc piszcie swoją opinie, dodawajcie się do zakładki informowani [KLIK] (jeśli zmieniacie usery, informujcie nas o tym!), zachęcamy do zaobserwowania naszego bloga :)
Jeśli jeszcze nie widzieliście zwiastuna to zapraszamy [KLIK]
Jeszcze raz przepraszamy.
Kochamy was!
PS. Chcielibyście wersję na wattpad? Piszcie w komentarzach.
~ Karola i Marcela

9 komentarzy:

  1. Tak zrobcie wersje na wattpad, i moglo by sie troche tu dziac bo trosze nudno :/ @xjustsmajl

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNY !!
    Mimo, że przerwa była długa to warto było czekać. Jeju to słodkie kiedy myśli o Louisie i mam nadzieję, że Logan dużo nie namiesza.
    Kocham bardzo mocno to ff. Życzę mnóstwa weny i czekam zniecierpliwiona na next, który mam nadzieję, że pojawi się szybciej, bo już nie mogę się doczekać *-*
    Ps. Zróbcie wersję na wattpada zdecydowanie !
    Pozdrawiam @1Dkc5OS

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem pomysłowe te koszmary :[] super rozdział, mam nadzieję, że kolejny będzie szybciej :D (jestem strasznie niecierpliwa :'D) i żeby tylko ten Logan czegoś nie mieszał między Mią a Louisem, bo będzie źle :o
    Pozdrawiam i życzę weny <3
    @Insaneserval

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział super, tak się cieszę, że wróciłyście <3
    tak, zróbcie wersję na wattpad! :)
    za niedługo spotka Louisa, prawda? musi, bo nie mogę się doczekać!
    życzę weny dziewczyny! /Klaudia x

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo ciekawa fabuła :)
    tak, zróbcie wersję na wattpad!

    @acciomybrooks

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju!
    To jest świetne!
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam oraz życzę duużo weny!
    GosiaczeK

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten blog to życie :3
    Zapraszam do siebie
    Couseiloveyoureyes.blogujaca.pl
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń